poniedziałek, 18 listopada 2013

Te Amo

Rozdział 5

   Rozparłam się na wielkiej miękkiej kanapie i patrzę na telewizor. Kamery zostały włączone na mój rozkaz. Wszystko oprócz MOJEGO kawałka ogrodu rejestrują. Widzimy dosłownie każdą rzecz jaka się dzieje na naszym terenie. Paure za chwilę zostanie wypuszczony, martwię się o niego. Uwielbiam tego psa. Jednak wiem, że jest on specjalnie wyszkolony oraz ma magiczne moce. Poradzi sobie, musi. Jeżeli nie, to ja wkroczę do akcji. NIKT mnie nie powstrzyma. NIKT się nie ośmieli. NIKT nie ma wystarczająco dużo siły. Nie obchodzą mnie konsekwencje.
    Zaczyna się. Paure wypuszczony niby na zwykły spacer, tak ma to wyglądać. Chodzi, węszy. Jego orzechowe futro lśni w promieniach porannego słońca. Wygląda tak pięknie a zarazem groźnie. Wszyscy nas do siebie porównują. Mamy taki sam kolor włosów/futra, identycznie granatowo-czarne oczy. Gdy trzeba ostre pazury oraz kły. Wszyscy mówią, że gdy gotujemy się do ataku, wyglądamy olśniewająco pięknie, groźnie, przerażająco. Mówią, że razem jesteśmy nie do pokonania. Sądzę, iż to wszystko jest prawdą. Oprócz mojego wyglądu, nie wiem jak wyglądam kiedy mam zaraz zaatakować. Podejrzewam że bije ode mnie ogromna moc, jaką zresztą posiadam. Nie wnikam skąd ją mam, po rodzicach? Może i tak. Nie wiem, nikt mi nigdy nie powiedział, a to nie jest najważniejsze.
   Ogród rankiem wygląda naprawdę przepięknie. Drzewa, krzewy, kwiaty lśnią niczym diamenty w promieniach słońca. Zapachy zapierają dech w piersiach. A śpiewy ptaków oraz rozmowy innych dzikich zwierząt są jak muzyka dla moich uszu. Uwielbiam poranki na zewnątrz. Uwielbiam naturę. Uwielbiam to ponieważ… moi rodzice czuli to samo, a jato po nich odziedziczyłam. Zostawili jakąś cząstkę siebie we mnie. Myślę, że dlatego nie jestem zła. Zwyczajnie nie potrafię. W złości się unoszę, ale to nie znaczy, iż siedzi we mnie zło. Często kieruje mną nienawiść, lecz nie przesądza ona o tym, że jest we mnie zło. Ja o tym wiem, i wiem również, że te ich „geny” pozostaną we mnie na zawsze, nigdy nie będę zła.
   Moją uwagę zwróciło poruszenie na ekranie. Duch sunął nad ziemią. Stanowczo za daleko Paure. Pewnie chce się wydostać. Zaczęłam się głośno śmiać. Wszyscy jak na komendę na mnie spojrzeli. To był prawdziwy śmiech, tak rzadko gości na moich ustach.
  - On…On myśli, że się wydostanie. Naprawdę chce uciec. Myśli, że mu się uda, że jesteśmy tacy głupi. Naprawdę duchu? Posmakuj kłów mojego psa!
   W tej chwili Paure rzucił się na istotę. Ten widok był… piękny ale straszny zarazem. Rozległ się krzyk tak donośny że obudził chyba cały zamek. Pies dorwał się do serca ducha. Ten z przerażeniem spoglądał na swój koniec. Wiedział, że się zbliża. W tym momencie uświadomił sobie czemu tak naprawdę go wypuściliśmy, jaki był głupi. Przerażenie ogarnęło go całego, a nie mógł się bronić. Był w potrzasku. Pies szarpnął min naprawdę mocno i odskoczył 10 metrów w tył. Sekundę potem duch eksplodował na naszych oczach, ziemia się za trzęsła, wydobył się okropny trzask i piękne białe światło, które na chwile wszystkich oślepiło.
   Natychmiast zbiegłam na dół zobaczyć czy wszystko zniknęło. Czy ISTOTA nie zostawił po sobie żadnych śladów, żadnych pamiątek.
   Paure do mnie podbiegł, polizał po ręce. Przytuliłam go, dałam nagrodę- przekąskę. I poszłam sprawdzić co z miejscem wybuchu. Tylko ja mogłam przytulić mojego psa, ta śmiercionośna broń słucha się tylko i wyłącznie mnie. Pochlebia mi to. Po naszym duchu został czarny okrąg na ziemi, jest to znak że wszystko czym był zniknęło. Pstryk i nie ma nic. Ucieszyłam się. Powolnym już krokiem wróciłam do moich ludzi.
  -Koniec, zniknął. Nasz problem rozwiązany ! Zło tego ducha zniknęło bezpowrotnie.
   Zaczęliśmy się cieszyć. Zabiliśmy go, a nie czekają nas żadne konsekwencje. To był „wypadek” ISTOTY nawet gdyby chciały nic na nas nie mają.
  -Nie jestem do końca tego taki pewien.
   Mark wpadł do pokoju. Dosłownie wpadł. Widać było, że biegł całą drogę. Coś się stało, cholera coś się stało. ZNOWU. Podeszłam do niego, złapałam go pod ramię i trzymałam. Chłopak mimo swojej wspaniałej kondycji przebiegł naprawdę długi dystans w naprawdę szybkim tempie. Przewracał się. Trzymałam go, musiałam żeby nie spadł.
  -Wampiry.
   Robi się niebezpiecznie naprawdę. Powiedział wampiry- liczba mnoga. One rzadko pokazują się w grupach, bardzo bardzo rzadko. Cholera- znowu.
  - One, one są w mieście.
  -Ile ich jest, Mark ! Mów szybko.- ledwo łapał powietrze ale musiałam to wiedzieć, natychmiast.
  -Nie mam pojęcia ile, może jeden. Przyjechał do nas człowiek z miasta. Przekazał, że jego żona właśnie… właśnie zmarła. A na szyi ma ślady po kłach. On już nie żyje, padł ze zmęczenia, strachu i tęsknoty, przykro mi.
   Przypomnieli mi się rodzice… oni też, też zmarli przez wampira. Szukam go od długich 10 lat i w końcu znajdę, wiem że jestem blisko. W tej chwili ogarnął mnie tak potworny gniew. Położyłam Marka na kanapie a do reszty powiedziałam:

  -Idziemy. Już !



____________________________________________________



Obiecany na dziś drugi rozdział wykonany !! Mama nadzieję, że się podobał ♥
Tak więc jak napisałam w poprzednim poście dodałam dziś 2 w ramach przeprosin ;)
postaram się dodawać rozdziały systematycznie, jednak niczego nie obiecuję, bo jak obiecuję to potem mi się nie udaje ;c 

 cieszę się również, że na blogu jest już prawie 2000 wejść *---* dziękuję naprawdę :D to mnie motywuje do dalszego pisania. To że komuś podoba się to co robię i to że ktoś jeszcze na mojego bloga wchodzi :D dziękuję !!!!!♥







                                                  




















Te Amo

Rozdział 4


  -Co? Przecież ja nigdy…
  -Kochanie, nie denerwuj się. Jak mówiłam, sen może mieć i inne znaczenie. Jednak to najbardziej dawało mi o sobie znać. Wiesz, nie TY musisz tę wojnę rozpętać, lecz wydaje mi się, iż do choć jeden bitwy dojdzie.
  -Nie musi, postaram się temu jakoś zaradzić, ja nie mogę…- W tej chwili przypomnieli mi się moi rodzice. To jak mnie kochali, jaką miłością darzyli wszystko co ich otaczało. I tak to co robię już by im się nie podobało. Kieruje mną zemsta, oraz moje zdolności. Przy nich… przy nich nigdy bym ich nie odkryła. Przy nich… nie byłabym tym kim jestem. A jednak..
  Miranda zmierzwiła ręką swoje miedziane krótkie włosy i spojrzała na mnie przenikliwe brązowymi oczyma.
  -Wiem, że to dla Ciebie trudne. Wiem, że nie podoba ci się to co może się wydarzyć. Alę nie bądźmy głupie. Obydwie dobrze wiemy, iż nasze działania prędzej czy później doprowadziłyby do wojny. Nie możemy bezkarnie zabijać wszystkich istot które wkraczają w NASZ świat.
  -Owszem możemy a nawet musimy !- Wiedziałam do czego prowadzi ta rozmowa, ale nie potrafiłam przestać. Miranda spokojnie siedziała w swoim bujanym krześle. Zawsze była taka opanowana. Ja natomiast lubię być wybuchowa, cóż taka po prostu jestem. Jednak jest ona moją przyjaciółką i wiem że chce dla mnie jak najlepiej, muszę choć wysłuchać tego co ma do powiedzenia. Milknę i patrzę na nią. Daję jej do zrozumienia, że może mówić dalej.
  - Musimy to robić. Wiem –zamyka na chwilę oczy- musimy chronić przed nimi innych. Jednakże oni uważają się za lepszych od nas i myślą, że IM wolno. Kiedyś ich cierpliwość się skończy, a wtedy może dojść do wojny. Powinnaś się cieszyć ze swojego snu kochana. On daje nadzieję na wygraną, według niego to my będziemy silniejsi.
  -Dziękuję ja… Naprawdę dziękuję.- Czasami potrzebuję by ktoś przemówił mi do rozsądku. Tą osobą najczęściej jest Miranda. Jesteśmy w tym samym wieku, dlatego tak dobrze siebie rozumiemy. Obydwie mamy coś do załatwienia po TAMTEJ stronie i obydwie się nie poddamy. Dobrze jest wiedzieć, że jest na świecie ktoś kto doskonale cie rozumie i zarazem jest w stanie dla ciebie wszystko poświęcić.
    - Słuchaj. Dziś Paure rozprawi się z tym duchem. Czy chciałabyś to… zobaczyć ? Upewnić się, że nie spaprał roboty a po istnieniu TEJ istoty nie zostało śladu?- Musiałam zmienić temat, a Miranda i tak powinna wiedzieć o „przedstawieniu” jakie szykujemy. Oczywiście nie idziemy popatrzeć na to jak na pokaz w cyrku. Musimy się upewnić, że mój pies dobrze wykonał zadanie, a tym upierdliwym duchem nie mamy powodu się już martwić. Skrzywdził człowieka więc my też nie będziemy mieć dla niego litości.
-Z wielką chęcią, zobaczę jak zło umiera- uśmiechnęła się promiennie i pokazała swoje dołeczki. Uwielbiam patrzeć na jej uśmiech. Zawsze jest taki promienny, taki prawdziwy.    Moje uśmiechy często są wymuszane. Rzadko się śmieję, nie lubię tego. Dlaczego ja mam być szczęśliwa kiedy wiem, że nieopodal czai się ogromne zło? Staram się, okropnie się staram. Jednak jak wszystkie starania nie zawsze wychodzi.

  Miranda złapała mnie za rękę i razem poszłyśmy na „ucztę” jak zwykłyśmy nazywać królewskie posiłki jakie są tu podawane.




_______________________________________________________


kochani, ogromnie przepraszam za  długą nieobecność na blogu ;c Jednak jest to dla mnie naprawdę trudny okres ze względu na naukę.Udzielam się również w wolontariacie więc w weekendy też nie zawsze mam czas. ;c
Ponieważ siedzę teraz w domu chora znalazłam czas żeby coś napisać ;) a w ramach przeprosin dodam dziś jeszcze jeden rozdział,który mam już w połowie napisany ♥
Rozdziały nie będą dodawane częściej niż raz na dwa tygodnie ;c( może się zdażyć że nawet rzadziej za  co ogromnie przepraszam ;c ) ale będę się mimo wszystko starała pisać :D
kiedy trafi mnie wena mam mnóstwo pomysłów a akurat dziś mnie napadła XD
miłego czytania kolejnego rozdziału i jeszcze raz przepraszam ;c 

P.S. wybaczcie również, że rozdział taki krótki, ale jakoś nie potrafiłam napisać dłuższego ;c będę się starała jednakże nie rzadko mi to wychodzi ;c












wtorek, 1 października 2013

znienawidzony

a więc tak, znieawidzonego przywrócę do wersji roboczej ;) może kiedyś zdecyduję się go kontynuować, ale na razie skupię się na te amo :D
chciałam również poinformować, że postaram się dodawać co tydzień/dwa rozdział ;) niestety częściej nie dam rady bo kompletnie na nic nie mam czasu;c mam za dużo nauki, za dużo czasu pochłania mi szkoła ;c 
liczę na wybaczenie xx 
pozdrawiam :**
(w sobotę postaram się napisać trochę 4 rozdziału, przy dobrych wiatrach cały ♥ :D) 



































środa, 11 września 2013

Te Amo

Rozdział 3




   Biegnę, uciekam sama nie wiem przed czym. Mam tylko świadomość tego, iż jest czymś strasznym. Czymś czego każdy inny powinien się bać. Wokół mnie panuje kompletna ciemność. Czuję się jak w tunelu, jednak nie mam żadnego pojęcia w czym jestem. Wiem jedynie, że mam grunt pod nogami, twardy lecz nie gładki. Jakbym biegła po skale. Tak naprawdę mogę być wszędzie. Lecz nie zatrzymam się by sprawdzić gdzie. Być może TAM, ale równie dobrze może to być MÓJ świat. Jedyne co tak naprawdę wiem, to że coś mnie goni i MUSZĘ uciekać. Panuje tu taka atmosfera… chwileczkę. Zwalniam. JA się nie boję nikogo i niczego. Nie będę biegła, poczekam sobie na to COŚ i stawie mu czoła. Dokładnie tak zrobię. Cały czas coś mi nakazuje uciekać, jednak zostaję. Niestety nic się do mnie nie zbliża. Co tu się do cholery dzieje? Usiadłam. Dotykam ziemi, jest twarda ale ciepła i…mokra. Wokół unosi się dziwny metaliczny zapach. Chwilunia…KREW.
   Jakby na komendę zaczęłam widzieć. Na początku myślałam że to jakiś tunel. Okazało się że jestem na wyspie. Stoję na zwykłej ziemi, jednak wokół wszędzie była krew. Mam jej trochę na butach, nogach od ucieczki. Jednak wokół wyspy zamiast wody jest ona. Z ziemi nie wyrasta żaden krzew, a nawet chwast. Jest zupełnie pusto. Ja stojąca na środku wyspy, wokół której rozciąga się morze ”czerwonej wody”. Nadal nie mam pojęcia gdzie jestem, czyżby to były zaświaty, czy ktoś mnie porwał? Bardzo prawdopodobnie. Idealne miejsce dla wampira.
   Nie powinnam się cieszyć że tu jestem, jednak to robię. Ten którego ścigam już od 10 lat, jest wampirem. Może tu przyjdzie? W takim razie poczekam cierpliwie aż się zjawi. Usiadłam. Czekam. Zasnęłam.
***
   Obudziłam się już w swojej komnacie. Co to do cholery było? Sen, czy ktoś mnie porwał? W tempie o jakie nigdy bym się nie podejrzewała ubrałam się i umyłam. Gotowa do wyjścia jeszcze raz przemyślałam co dokładnie mi się śniło. Postanowiłam pójść do wróżki, która również mieszka w naszym zamku i należy do mojej świty. Ona mi powie co to było. Jeżeli sen, uświadomi mnie co oznaczał.
   Przemierzając ciche, puste ze względu na porę korytarze, rozmyślałam nad tym „snem”. Co mogło oznaczać morze krwi? Trafiłam tam bez powodu. To NA PEWNO coś oznaczało. Jednak bardzo się przeraziłam, to miejsce było okropne. Wokół żadnej żywej duszy, cisza i tak przerażający widok.
  Doszłam do pokoju wróżki, lecz okazało się że ta śpi. Nie zdziwiło mnie to zbytnio. Postanowiłam poczekać pod drzwiami, gdy tylko wyjdzie, zobaczy mnie i porozmawia. Tak więc usiadłam i czekałam.
   Siedziałam tam dość długo, niestety nie mogłam już zasnąć. Niby się niczego nie boję, jednak nie wiedziałam co się ze mną dzieje, więc wolałam nie kusić losu. Po jakiś 2 godzinach Miranda wreszcie wstała. Wychodząc z pokoju prawie znokautowała mnie drzwiami.
-Ach przepraszam!- Zdziwiła się na mój widok, jednak bez zbędnych pytań wpuściła do środka.
- Savannah co się stało? Co robiłaś po moimi drzwiami?- Przeszła od razu do konkretów, ja też nie byłam w nastroju na owijanie w bawełnę.
  Opowiedziałam jej mój „sen”. Nie przerywała mi i słuchała uważnie, na koniec nie wyglądała na zadowoloną. Wypytywała mnie o szczegóły, na które ja wcześniej nie zwróciłam uwagi np. jakiego koloru było niebo, czy był dzień czy noc, czy było widać cokolwiek na horyzoncie. Na tez nich na które znałam odpowiedź, odpowiadałam sumiennie. Gdy całkiem skończyłam swoją opowieść, zamknęła oczy i bujała się przez chwile na krześle. Układała sobie to wszystko w głowie. Nie chciała się pomylić, wiedziała że to ważne. Nie mogła dopuścić do tego by wydać błędny osąd. A ja wiedząc to siedziałam najciszej jak umiałam, wyglądałam przez okno i starałam się nie przeszkadzać. Miranda prawdopodobnie używała magii. W takiej sytuacji lepiej nikomu nie wchodzić w paradę.
   Po dziesięciu minutach wreszcie skończyła.
-San, to był proroczy sen. – Powiedziała grobowym tonem. Coś się święci.
-Naprawdę? Co oznaczał?- Z jednej strony bardzo chciałam wiedzieć, ale miałam świadomość tego że wieści nie są dobre.

-Nie jestem w 100% pewna, bardziej tak pół na pół, ponieważ ma on wiele znaczeń- powiedziała niepewnie- ale najprawdopodobniej będzie wojna. Widziałaś morze krwi, możliwe że ty je wylejesz.

poniedziałek, 2 września 2013

Te Amo

Rozdział

    -Co robiłeś w ogrodzie-Mark (moja prawa ręka) przesłuchiwał nieznajomego. Robił to on, ponieważ ja, gdy wpadam w złość, jestem nieobliczalna. Chłopak i tak miał szczęście, że go nie zabiłam, tam w ogrodzie. Nikt bez wyraźnego pozwolenia nie ma prawa tam wejść. Owszem w środku są zabezpieczenia, ale to jest MÓJ ogród i oprócz mnie mało kto w nim bywa. Ogrodnik, tego człowieka muszę wpuszczać, ale do altanki podejść mu nie pozwalam. Tylko Mark ma do niej wstęp zawsze, ponieważ to on powiadamia mnie o wszystkim i gdy coś się dzieje wzywa do „bazy”. Tak nazywamy nasz dworek w którym spędzamy większość czasu pracując.
  -Przechadzałem się, co nie można? Puścisz mnie jeśli łaska? Gnieciesz mi koszulę- spojrzał się na mojego przyjaciela z wyrzutem… i zaraz co to? Czyżby strach? TAK to strach. Mało widoczny ale jednak, to znaczy że nie był na zwykłej przechadzce po parku.
  -Nie byłeś na zwykłym spacerze. Do tego ogrodu wchodzi bardzo niewiele osób, a jeszcze mniej wychodzi. Jeżeli powiesz mi co tam robiłeś, a może i przy okazji kto cię wysłał, puszcze twoją drogocenną koszulę. A nawet ją wyprasuje.- Zaczęłam się śmiać. Mark nigdy nie wyprasował koszuli nawet sobie, a co dopiero jakiemuś pierwszemu lepszemu chłoptasiowi który mnie szpiegował. Nie był posłańcem, gdyby był, dawno by to powiedział. A tymczasem widziałam że coś ukrywa. Postanowiłam się odezwać.
  - Nie będziesz nikomu prasował koszul. Posłuchaj mnie uważnie koleś, drugi raz nie powtórzę jasne?- przytaknął – Do TEGO ogrodu NIKT prócz mnie nie wybiera się na spacerki. Myślałam że jesteś posłańcem, dlatego nie zabiłam cię przy pierwszej lepszej okazji. Skoro jednak nic nie mówisz, znaczy że jednak nim nie jesteś.  W takim razie kim jesteś co?- zaczęłam chodzić wokół niego, widziałam narastający strach w jego oczach, byłam prawie pewna że za chwile się przyzna. Albo zesika, wolę pierwszą opcje.- Może szpiegiem, niedoszłym zabójcą, detektywem, wysłannikiem TAMTEGO świata, a może złodziejem hmm? Przyznaj się, kara może cię ominąć inaczej…-przybliżyłam twarz do jego twarzy- mogę żyć w nieświadomości.- Widziałam jak przełyka ślinę, chce mi powiedzieć. W jego błękitnych oczach zauważyłam że uległ mojemu „czarowi”, można to nazwać strachem, kto jak woli.
 -Ja…-dotknęłam jego podbródka, musiałam to zrobić by być w stanie błyskawicznie zareagować-jestem wysłannikiem ZAŚWIATÓW, dostałem polecenie, by dowiedzieć się jaką mocą dysponujesz.
  -Cóż. Powiedz tym kreaturom że mogą się wypchać, nikt z WAS nie pozna pełni moich mocy, chyba że poczuje je na własnej skórze. Ale wtedy nie będzie już w stanie nic nikomu opowiedzieć. Posłuchaj-powiedz mu że nie ustanę w poszukiwaniach, doskonale wiem kto cie wysłał, ten którego szukam już 10 lat. Wypuszczę cię tylko dlatego, że chcę żeby się dowiedział. Następnym razem nie będę taka łagodna.
Odesłałam go do zaświatów, ale specjalnie zadałam mu przy tym ból, chciałam żeby zapamiętał, że ze mną się nie zadziera.
  -Mark.
  -Tak ?
  -Co z tym duchem, wymyśliłeś coś? Wiem że jest ważny, a czas macie do jutra. Ale masz jakiś pomysł? Nie mogę go unicestwić ani wypuścić, w nieskończoność więzić też nie.
   -Hmm. Tak się składa że mam pomysł. Wypuścimy go do ogrodu, stamtąd nie ucieknie ale ono tym nie wie. Naślemy na niego Paure. Twój pies doskonale sobie razi ze wszystkimi ISTOTAMI. Po prostu go zje. W takim wypadku nikt nie poniesie konsekwencji i…

Nie zdążył dokończyć bo szeroko się uśmiechnęłam powiedziałam żeby w takim razie działał i poszłam do swojej siedziby (komnaty, pokoju biura).


____________________________________________________________

Przepraszam, że musieliście czekać tak długo na 2 rozdział ;c Ale były wakacje i przyznam  że zwyczajnie się leniłam ;c 
Doszedł również brak weny ;c ale przeczytałam kilka świetnych książek i oto jestem XD

życzę miłego czytania kochani i mam nadzieję, że się spodoba :**

sobota, 31 sierpnia 2013

Powracam !!!

tak więc wakacje się kończą, znajdę czas żeby pisać :D wena wraca, ponieważ przeczytałam mnóstwo książek :D
chciałam już dziś napisać 2 rozdział niestety jest już za późno ;c 
jutro niestety muszę się przygotować na rozpoczęcie roku, tak więc może parę zdań napiszę, a na pewno zrobię to w poniedziałek ;)
w tym tygodniu możecie się spodziewać nowego postu :**
serdecznie zapraszam do czytania i do zobaczenia xx

libster award

LIEBSTER AWARD
zostałam nominowana przez Annie Jones dziękuję ♥

ZASADY
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia.(w moim wypadku nominuje po prostu blogi które znam i mi się podobają XD ) 
Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię  nominował.


Pytania 

1. Jak długo prowadzisz bloga?
bloga prowadzę koło 9 miesięcy :D
2. Piszesz jakieś opowiadania tylko dla siebie?
na razie nie, ale nigdy nic nie wiadomo :P
3. Jakie masz zainteresowania?
książki, pisanie, Justin Bieber, czasami rysuję, często wkurzam inych XD
4. Co najbardziej lubisz w prowadzeniu bloga?
jeżeli komuś się podoba, czuję się potrzebna, lobię wiedzieć że jest ktoś kto chętnie czyta to co napiszę
a jeżeli komuś się to podoba, to lubię sprawiać mu przyjemność ^^
5. Jak opisałabyś swój wymarzony świat? 
bez bólu, cierpienia, pełen magii, miłości
6. Wolisz filmy czy książki?
zdecydowanie książki
7. Lubisz czytać blogi innych?
lubię, niestety nie zawsze mam na to czas ;c 
8. Co robisz kiedy nie możesz złapać weny/natchnienia?
czytam książkę, często nawet kilka zanim napiszę kolejny rozdział 
9. Jakie jest twoje marzenie?
pojechać na koncert i/lub spotkać Justina Biebera, oraz wydać książkę, ewentualnie zwiedzać świat
10. Prowadzisz bloga prywatnie czy ktoś z twojego otoczenia wie że to robisz?
nie wszyscy, ale kilka osób wie
11. Czego nie lubisz w ludziach? 
najbardziej nie lubię fałszywości ;/


Pytania ode mnie xx
1 Piszesz bloga z nudów, czy sądzisz że to twoje powołanie? 
2 Skąd pomysł na bloga?
3 Podoba ci się twój blog?
4 Co byś w nim zmienił/a ?
5 Jak często na niego wchodzisz? 
6 Co sprawia że masz wenę ? 
7 Często masz zanik weny ?
8 Lubisz czytać cudze blogi? 
9 Dużo blogów zostaje zawieszanych bądź usuwanych, czy twój skończy tak samo ?
10 Jak długo jesteś blogerem ? 
11 Jak zaczynałeś/aś? 
 :**









NOMINOWANI
kochani wiem że zapewne kiedyś was już nominowałam, jednak poruszam się wśród kilku blogów, a nie chcę nominować kogoś kogo wogule nie kojarzę (+dużo blogów ostatnio zostało zawieszonych bądź usuniętych ;c) xx

piątek, 12 lipca 2013

Proszę o wybaczenie :*

przepraszam że ostatnio za wiele nie dodawałam ale koniec roku, więc w sql trzeba było się serio serio spinać ;c potem wyjechałam na obóz i dopiero niedawno wróciłam ;c
bardzo chciałabym napisać coś dla was ale po obozie jakoś straciłam wenę ;c wierzę w to że wróci ale najpierw musiałabym przeczytać kilka książek a to potrwa ;c tak więc nie martwcie się o mnie nie zostawię was :*** ale zanim coś dodam a wena wróci to trochę czasu minie, więc proszę was kochani o cierpliwość :* ♥




czwartek, 13 czerwca 2013

Wiersz na konkurs

 „Dom”

Wracasz do domu - nie poznajesz go.
Wchodzisz do pokoju - bałagan.
Widzisz rodziców - leżących nie tam, gdzie powinni.
Czujesz smród - alkohol i tytoń.

Nie masz już sił - wychodzisz na dwór.
Biegniesz - gdzie cię nogi poniosą.
Siadasz na ławce - płaczesz.
Zostajesz tu na noc - nie wrócisz już tam.

Wstajesz rano - wszystko cię boli.
Nie wiesz gdzie pójść - wracasz do domu.
Idziesz niechętnie - wiesz co cię czeka.
Rodzice pewnie śpią - przejdziesz po cichu.

Otwierasz drzwi - słyszysz hałasy.
Rodzice krzyczą - już nie śpią?
Może cię szukają? - Teraz się martwią?
Wcześniej spali - zamiast przywitać się z tobą.

Chcesz wejść do pokoju - ojciec wychodzi.
Jest wściekły - wydziera się w niebogłosy.
Podnosi rękę - krzyczysz do matki.
Ona w kącie siedzi - schowana, przestraszona, skulona.

Mówisz do ojca - „Jak nas traktujesz?”
On mówi tylko - że masz nie pyskować.
Znów się odwracasz - wychodzisz.
Nie obchodzi cię nic - masz dość tego domu.

Idziesz na dworzec - nie masz pieniędzy.
Siadasz na ławce - próbujesz zasnąć.
Sen nie chce nadejść - masz czarne myśli.
Jedyne co czujesz - twardo i zimno.

Wielu ludzi chodzi - lecz nikt nie spojrzy.
Wszyscy obojętni - na ludzką krzywdę.
Nie wiesz co robić - nie szukasz pomocy.
Obserwujesz tłum - zimny i obojętny.

Wreszcie zasypiasz - budzi cię czyjaś ręka.
Stoi nad tobą - policjant.
Pyta -„Co tutaj robisz?”
Nie odpowiadasz - uciekasz.

Jest bardzo szybki - dogonił cię.
Błagasz go - „Tylko nie do Domu”.
Co się stało?- pyta zdziwiony.
Zabiera cię - na komisariat.

Tam czekasz - cały dzień leżysz.
Jest dochodzenie - przepytują ludzi.
Wszystko wyjdzie na jaw - masz mieszane uczucia.
Co się z tobą stanie? - Czy będzie lepiej?

Przychodzi policjant - „Nie będziesz tam mieszkać”
Cieszysz się - i smucisz zarazem.
Idziecie razem - po twoje rzeczy.
Zawiózł cię - do domu dziecka.

Tutaj się dowiesz - o całej sprawie.
Nie masz nikogo - więc oto tu jesteś.
Rodzice - już nie są twoimi rodzicami.
Spędzisz tutaj - resztę młodości.

Tu jest okropnie - lepiej niż w domu.
Ludzie niezgodni - nie katują się.
Wielu rzeczy brakuje - masz więcej niż wcześniej.
Nie lubisz tego miejsca - chcesz tutaj być.

Miesiące czekania - ktoś wreszcie ciebie chce.
Masz wielkie nadzieje - zarazem obawy.
Chcesz mieć rodzinę - nie chcesz takiej jak twoja.
Matka i ojciec - są ci potrzebni.

Są już po ciebie - tak bardzo się boisz.
Czy są mili? - oby.
Czy kochający? - masz nadzieję.
Czy żyją bez przemocy? - twoje marzenie.

Wsiadasz do auta - czyste, zadbane.
„Rodzice”- przyjaźni.
Uśmiechają się - uśmiech prawdziwy?
Rozmawiają z tobą - lubisz ich.
              
                     ***
Żyjecie razem - w szczęściu i spokoju.
Dogadujecie się - nigdy nie krzyczycie.
Kochają cię - jak tylko mogą.
Wiele im zawdzięczasz - oni tobie też.

Nauczyli - jak być człowiekiem.
Zadbali - o twoje szczęście.
Pomagają - jak tylko mogą.
Upominają - kiedy się źle zachowasz.

Twoje życie - jest normalne.
Twoje życie - kochasz je.
Twoje życie - jesteś dobrym człowiekiem.
Twoje życie - nie zmarnujesz go.




--------------------------------------------------------------

co o tym myślicie? miałam napisać opowiadanie ale poddałam się, ponieważ brakowało mi weny i napisałam wiersz.
Przepraszam że dawno nic nie dodałam ale w szkole teraz mam mnóstwo pracy, i nadal czeka mnie robienie wszelkich plakatów, zdobywanie jak najlepszych ocen, żeby wyszło to co sobie zamarzyłam ;)  u mnie w szkole jest średnia ważona, i bardzo trudno jest podnieść ocenę więc muszę się naprawdę starać ;c 
jak tylko będą wszystkie oceny wystawione i w szkole lajcik to się poprawie :* ♥

sobota, 4 maja 2013

Te Amo


Rozdział 1






   Przechadzałam się wzdłuż wielkiej sali. Zebranie powoli zaczynało mnie nudzić i denerwować. Wszyscy zauważyli mój nastrój i widocznie starali się je zakończyć najszybciej jak mogli. Wiedzieli, że jeżeli jestem zła to nie należy mnie wściekać jeszcze bardziej, dla takiej osoby kończy się to często śmiercią. Nie miałam skrupułów nie zależy mi na nikim, więc nie zastanawiałam się długo nad podjęciem ostatecznego dla takiej osoby decyzji. W tym momencie mało brakowało żebym się zanudziła, co za tym idzie zdenerwowała.
-Dajcie mi go tu, skończę z nim i będzie po wszystkim.
-Dobrze wiesz że nie możesz tak po prostu tego zrobić, to duch. Nie da go się tak łatwo uśmiercić.
-Ale JA mogę.- Moja cierpliwość prawie się skończyła.-Posłuchaj, albo mi go oddasz, albo zajmę się tobą.
-Pani - odezwał się inny głos - przełóżmy spotkanie na inny termin, w takim stanie nie jesteś w stanie podjąć decyzji.
-Owszem jestem! - Wydarłam się- co wy sobie wyobrażacie ? Jestem wystarczająco dojrzała, potrafię sama podjąć decyzję! Zabiłam wiele przeróżnych stworzeń!
-GO nie należy zabijać, chyba że w ostateczności.
   Podeszłam do okna, wyjrzałam na zewnątrz. Roślinność. Zwierzęta. One mnie uspokajały. Uderzyłam pięścią w okno a ono rozsypało się w drobne kawałeczki.
-Macie czas do jutra żeby wymyślić co z nim zrobić, inaczej ja zdecyduję.- i wyszłam. Byli przerażeni, widziałam to i w pewien sposób mnie to zadowalało. Bali się mnie, kochali, szanowali, ale również umierali ze strachu. Lepszej grupy łowców nie ma nigdzie indziej i jestem im za to wdzięczna.
  Moje kroki skierowałam ku strumykowi. Jest to MOJE miejsce. Nikt prócz mnie nie na do niego wstępu. Zawszę tam chodzę w chwilach słabości, gdy muszę coś przemyśleć, lub tak po prostu. Podeszłam do ogromnego krzewu róży, jasno-różowych, herbacianych. Wszyscy mówili że one do mnie nie pasują, tylko krwisto-czerwone potrafią mnie w pełni odzwierciedlić. Jednak do herbacianych miałam sentyment i nie potrafiłam im się oprzeć. Wyjęłam z kieszeni mój pięknie zdobiony, robiony na zamówienie, nasączony magią nóż i rozcięłam sobie nadgarstek. Przyłożyłam ranę do kielicha jednego z kwiatów, ten momentalnie się otworzył a za nim reszta, zrobiły dla mnie przejście do MOJEGO królestwa. Ponownie przejechałam nożem po nadgarstku, jednak tym razem tą tępą stroną i rana momentalnie się zasklepiła.
  Podeszłam do wielkiej, białej, pięknej altanki. Usiadłam na stołeczku, wzięłam książkę z półki i zaczęłam czytać. Mogłam to robić tylko w tym miejscu, gdyż tu nigdy nikt mi nie przeszkodzi, jest cisza, spokój, natura. Tylko tu potrafię się odprężyć, nie przeżyłabym bez tego miejsca. Kochałam je tak samo jak to co robię, wcale nie jestem zła, no może troszeczkę, ale ci co mnie znają to wiedzą że tylko w złości lub wrogów potrafię zranić. Uwielbiam tę adrenalinę związaną z tropieniem ofiary, to jak zła istota której szukam jest na krańcu i zaraz zniknie z naszego świata. Zabijam głównie tych co są źli, szkodzą mi, mojemu światu. Jestem łowczynią i dobrze się z tym czuje. To jest moje życie, moje przeznaczenie.
  Gdy zaczęło szarzeć wstałam, odłożyłam książkę i wyszłam z ogrodu. „Zamykając” „bramę” nuciłam sobie jakąś piosenkę pod nosem, gdy odwróciłam się zauważyłam jakiś cień pochylający się nade mną. Nie krzyknęłam, nawet się nie zdziwiłam, byłam zawsze gotowa na każdą sytuację, po prostu spojrzałam na niego z obojętnym wyrazem twarzy. Moim oczom ukazał się chłopak, średniego wzrostu o błękitnych źrenicach i blond włosach- standard. Uśmiechnęłam się do niego słodko, widziałam strach wymalowany na jego twarzy.
-Dobranoc- powiedziałam i dotknęłam z niemal czułością, jednak to co zrobiłam nie było wcale oznaką dobroci. Jego ciałem wstrząsnęły dreszcze, nie krzyczał ale wiedziałam że sprawiam mu ogromny ból. Jednak nie chciałam go zabić, najpierw go przesłucham, być może to jakiś posłaniec.


-------------------------------------
Jak uprzedzałam, rozdziały będą krótsze w jednym i drugim opowiadaniu :* 
mam nadzieję że mimo to was nie zniechęcę ;)


mam dziś wenę i na te i na drugie opowiadanie więc nie powiem które będzie następne ^^ postaram się dziś jeszcze zacząć pisać. Jednak nic nie obiecuję bo muszę nadrobić jeszcze jakieś 20 rozdziałów Dangera ♥
jak tylko skończę go czytać i nie będę miała nauki to znów się wezmę za pisanie :)


a i zapomniałabym na blogu lada chwila będzie 1000 wejść !!! dziękuję bardzo wam za to kochani :* Dzięki że mnie wspieracie i czytacie to co moja chora wyobraźnia sobie wymyśli :* 



czwartek, 2 maja 2013

Versatile Blogger Award



Versatile Blogger Award

Do Versatile Blogger Award zostałam nominowana przez Melte . Dziękuję bardzo, kochana :* 


Regulamin

1. Podziękować nominującego blogowi u niego na blogu.

2. Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu.

3. Ujawnić 7 faktów o sobie.

4. Nominować co najmniej 7 blogów, które twoim zdaniem na to zasługują.

5. Poinformować o tym fakcie autorów tych blogów.


To co? Zaczynam.

1. Wykonane :D 

2. Proszę, oto ona:



3. Fakty

a. kocham czytać książki, moje uzależnienie :D 
b.moją słabością są psy, wszystkie są śliczne i kochane ♥
c.wolny czas spędzam w internecie, jak większość nastolatków oraz czytam
d.jestem belieber ♥
e.kocham kolor pomarańczowy, żółty a najbardziej ubierać się lubię na brązowo
f. jeżeli chodzi o muzykę to nie dzielę jej na gatunki, słucham po prostu tego ci mi się spodoba
g. kocham smoki ♥ chciałabym mieć jednego na własność ^^

7. I'm a Beliebeer

5.wykonane :*